Pierwsze osiem dni rywalizacji regat Vendée Globe streściły się do wielokrotnych zmian lidera wyścigu i wyboru przez skiperów najskuteczniejszej drogi przejścia Północnego Atlantyku. 

Słaby wiatr na starcie i w miarę równe warunki sprawiły, że flota Vendée Globe żegluje bardzo „skondensowana”. Nikt wyraźnie nie odskoczył, ale też liderzy sukcesywnie budowali swoją przewagę nad czerwonymi latarniami wyścigu. Najbardziej zaryzykował wielki weteran Jean Le Cam wybierając drogą najbliżej brzegów Afryki. Francuz poszedł na całość i zdecydował się na minięcie Wysp Zielonego Przylądka od wschodniej strony. Układ wiatrów w tej części Atlantyku sprawia, że już od wielu lat wszyscy uczestnicy wyścigów dookoła świata decydują się na zachodni kurs w kierunku brzegów Brazylii. Ostatni pamiętny manewr przejścia Oceanu Atlantyckiego blisko czarnego lądu odnotowaliśmy podczas regat Volvo Ocean Race 2012/13. Wówczas to późniejszy zwycięzca całych regat jacht „Groupama 4” dowodzona przez Francka Cammasa obrał kurs bliżej Afryki i na etapie do Kapsztadu był trzeci. 

Jean Le Cam na swoim nowym (ale bez hydroskrzydeł) IMOCA 60 „Tout commence en Finistère- Armor Lux” zagrał brawurowo zdając sobie jednak sprawę, że w okolicach równika dziać się będą różne dziwne rzeczy. Kto tam „zaparkuje” sporo straci. Kto tam zyska zbuduje przewagę, o którą później trzeba walczyć w dużo trudniejszych warunkach. Jedynym, który zdecydował się pójść w ślady Le Cama jest Conrad Colman na „MS Amlin”.

Resztę stawki prowadzą, będąc bardzo blisko siebie: Sam Goodchild na „VULNERABLE” i Sébastien Simon na „Groupe Dubreuil”. Wielcy faworyci sprzed startu też nie odpuszczają.  Charlie Dalin na „MACIF Santé Prévoyance”, Jérémie Beyou na „Charal” i Yoann Richomme na „Paprec Arkéa” wciąż nie tracą znaczącego dystansu do ścisłej czołówki. 

Pierwszym skiperem, który musiał zrezygnować z rywalizacji był Maxime Sorel na jachcie „V and B – Monbana – Mayenne”. Problemy techniczne z górną częścią szyn grota, a następnie kontuzja kostki sprawiły, że francuski żeglarz zmuszony został skierować swoją łódź do portu na Maderze. 

Tekst Paweł Paterek, zdjęcia IMOCA Class.

 

Autopromocja