37th America’s Cup okazał się sukcesem organizacyjnym, marketingowym i sportowym szczególnie dla Nowozelandczyków, którzy po raz trzeci z rzędu wywalczyli Trofeum.  Barcelona była świetnym amfiteatrem żeglarskiego spektaklu. Jak będzie dalej? Czy uda się to wszystko powtórzyć?

Puchar Ameryki – Co dalej? – Barcelona mówi dziękuję!

Chociaż regaty w stolicy Katalonii okazały się zyskownym przedsięwzięciem wątpliwe, aby 38. Finał America’s Cup ponownie obył się w Barcelonie. Rada Miasta przegłosowała uchwałę, w której zrezygnowano zarówno z Pucharu Ameryki, jak i ubiegania się o kandydowanie do organizowania kolejnych igrzysk olimpijskich. Mimo ogromnego sukcesu jakim były Igrzyska w 1992 roku. Od tamtej pory Barcelona zyskała przecież bardzo wiele jako jeden z największych metropolii turystycznych na świecie. Ale właśnie ten sukces stał się trochę zmorą Barcelony. Mieszkańcy narzekają na nadmiar turystów. Masowa turystyka niszczy podobno charakter miasta. Odbywają się protesty, a nawet groźby strajków (jak choćby portowców w dokach baz zespołów).

Władz miasta nie przekonują nawet twarde liczby. W związku z organizacją regat o Puchar Ameryki do Barcelony przybyło bowiem ponad 2,56 miliona turystów (przy okazji poprzedniego Pucharu do Auckland przyjechało 800 tysięcy). Obłożenie w hotelach sięgało 80%. Zysk z zawodów przeprowadzonych przez 59 dni (od 22 sierpnia do 19 października) wyniósł prawie 1,2 miliarda dolarów, z czego koszty własne to około 30 milionów. Zespoły dysponujące budżetami ponad dwustu milionów sporą część wydatków zostawiły w porcie i w hotelach Barcelony. Do tego trzeba dodać jeszcze obecność 243 superjachtów i regaty wielkich jednostek J-Class.

Nowe lokalizacje brane pod uwagę to Walencja, która już organizowała Puchar Ameryki – budując i adaptując wielki port pod to wydarzenie, ale wychodząc na tym słabo pod względem finansowym.

Innym pomysłem jest jeden z portów Arabii Saudyjskiej (Jeddah) lub powrót do Auckland. Regaty w Nowej Zelandii w żaden sposób nie dorównają jednak wydarzeniu w Barcelonie, a koszty dla rządu z Antypodów mogą być nie do zaakceptowania. Szczególnie w tak krótkim czasie jak chce szef zespołu Grant Dalton – zapowiadający kolejny Puchar już za dwa lata. Ponadto Dalton twierdzi, iż kolejny America’s Cup ma być jeszcze większy, a baza portowa w Barcelonie ma swoje ograniczenia.  

Puchar Ameryki – Co dalej? – Brytyjczycy już rzucili rękawicę 

INEOS Britannia Team długo nie czekał na rozwój wydarzeń. Niedługo po przekroczeniu linii mety przegranych regat – po raz drugi z rzędu – rzucił wyzwanie Royal New Zealand Yacht Squadron. Aplikacja Royal Yacht Squadron z Wyspy Wight została natychmiast przyjęta i Brytyjczycy znów stali się oficjalnym wyzywającym – Challenger of Record.

Sir Ben Ainslie zapowiada walkę o Puchar i twierdzi, że od dziesięciu lat istnienia zespołu zrobiono ogromy postęp, a ich wielka chwila jeszcze nadejdzie. Co prawda nie jest pewne, czy szef brytyjskiego zespołu pozostanie na pokładzie jachtu jako sternik. Wszyscy dobrze już wiedzą, że zaprawieni w dużych szybkościach i dużej dynamice żeglarze z klasy 49erlepiej radzili sobie prowadząc AC75

Puchar Ameryki – Co dalej? – Co nam daje Puchar Ameryki?

Tegoroczne zmagania u wybrzeży Barcelony niejednych „tradycjonalistów” wprawiały w zakłopotanie. Rozdźwięk pomiędzy klasycznym żeglarstwem, a tym co widzieli w postaci AC75 był zbyt wielki (łącznie z połową załogi pracującą jako cykliści). Wielu rzucało nawet pytanie, czy nie lepiej te gigantyczne środki „trwonione” przez bogaczy przeznaczyć na medycynę, edukację czy walkę ze światowym ubóstwem. W tym miejscu jednak podnosił się z miejsc chór, który sprzyja Pucharowi Ameryki od samego jego początku. Od 1851 roku America’s Cup jest dla nich synonimem rozwoju technologicznego dążącego do przekraczania granic. Aspekt badawczo-rozwojowy sprzyja unowocześnianiu żeglarstwa. Fakty historyczne są tutaj bezlitosne. Wystarczy spojrzeć chociażby na jachty okresu międzywojnia – słynne „Jotki”.Łodzie, które były znakiem czasu – innowacyjności, możliwości obliczeń, materiałoznawstwa – ogółem myśli konstruktorskiej i szkutniczej. Klasyczne „Dwunastki” były w Pucharze w latach 1958 – 1987. Także wniosły sporo nowości chociaż wprowadzono je niedługo po II wojnie światowej i nie było tutaj miejsca na wielki rozmach.

A jednak w 1983 roku Australijczycy po raz pierwszy odebrali Amerykanom Srebrny Dzbanek na łodzi „Australia II”prowadzonej przez Johna Bertranda. Niewiadomo do końca, czy słynny kil z wingletami tak znacząco podnosił osiągi łodzi, czy bardziej działał psychologicznie na załogę Dennisa Connera, która nieco obawiała się skrywanego w ogromnej tajemnicy skrzydlatego kila. 

Amerykanie też nie chcieli być gorsi i w 1987 roku skonstruowali nietypową „12”. Tom Blackaller stworzył projekt z dwoma sterami – dziobowym i rufowym. US-61 nazwano R-1, od Revolutionery. Jacht żeglował szybko, ale nie tak sprawnie, żeby wygrywać.

Lata 90-te i początek dwutysięcznych to był czas stosunkowo zrównoważonych łodzi typu International Amercia’s Cup Class. Potem przyszła kolejna rewolucja. Dwie potężne łodzie zmierzyły się w Walencji w 2010 roku. 90-stopowy katamaran „Alinghi 5” i 100-stopowy trimaran „BMW Oracle” – BOR90 wyposażony w sztywny płat grota. Osobisty pojedynek miliarderów – Ernesto Bertalliego i Lary’ego Ellisona zakończył się zwycięstwem Amerykanów.

Tendencja sztywnych płatów utrzymała sie także w 2013 roku, gdzie w finale spotkali się Amerykanie i Nowozelandczycy na katamaranach klasy AC72. Tutaj doszła jeszcze jedna techniczna nowinka, która zrewolucjonizowała współczesne żeglarstwo na każdym polu i chyba na długie lata. Hydroskrzydła w Pucharze opracowano 2012 roku. Najpierw zastosowano je w katamaranach, a w ostatnim czasie także w monokadłubowcach – AC75. Inspiracja z Pucharu Ameryki rozeszła się bardzo szybko. Hydroskrzydła znalazły się konstrukcjach oceanicznych samotników z Vendee Globe, w profesjonalnym cyklu Sail GP, w żeglarstwie olimpijskim (Nacra, IQ Foil, Formuła Kite), w zawodowym cyklu windsurfingowym PWA i w ogóle wszędzie tam, gdzie liczy się prędkość i widowiskowość. 

Ten rozwój nie byłby możliwy bez nakładów na technologie, materiały, nowatorskie rozwiązania techniczne i wysoce wydajne maszyny obliczeniow,. Puchar Ameryki związał się z zespołami Formuły 1 i korzysta z ich know how. INEOS Britannia współpracuje z Mercedesem, Red Bull Alinghi z zespołem fabrycznym Red Bulla, a Luna Rossa z doświadczeń Pirelli. Wiele rozwiązań testowanych i wdrażanych w Formule 1, po czasie przenoszone jest do aut seryjnie produkowanych i używanych na co dzień.

Co nam daje Puchar Ameryki? Wspomniane hydroskrzydła to już obecnie niemal żeglarski standard. Do tego dochodzą na przykład prace projektowe związane ze sztywnymi płatami żagli, które powoli przenoszone zostają do transportu morskiego w celu budowania oszczędności i podnoszenia ekologii w tej dziedzinie. Badania nad zmniejszeniem zjawiska kawitacji przydają się nie tylko przy projektowaniu hydropłatów AC75, ale także w poprawie prac śrub okrętowych czy stateczników hydrofoili wszelkiej maści. Ponadto stosowanie czujników naprężeń i obciążeń takielunku oraz sensorów napięcia strukturalnego też z czasem stanie się zapewne normą stosowaną na co dzień.   

Puchar Ameryki – Co dalej? –Telewizja – format wzorcowy

Format telewizyjny stworzony z myślą o Pucharze Ameryki zadziwia już od dziesięciu lat. Kosztujący dziesiątki milionów dolarów realizowany jest niemal perfekcyjnie. Krótkie 25- minutowe wyścigi z ograniczonym polem regatowym i dwuminutową procedurą przedstartową są niezwykle czytelne także dla widzów nie będących żeglarzami. Pełna grafika wspierana przez GPS, podawane na bieżąco prędkości, przewagi, siła wiatru, dystans, stabilny obraz dzięki nowoczesnym łodziom i kamerom żyroskopowym pozwalają lepiej zrozumieć akcję na wodzie nawet laikom, dla których żeglarstwo stało się kolejnym sportem telewizyjnym. Do tego dochodzi jeszcze sprawne, szybkie, bezbłędne i „nie przeszkadzające” akcji na wodzie sędziowanie. Do tego samobieżne boje, które komisja sędziowska precyzyjnie zdalnie ustawiała. Obsługa telewizyjna Pucharu Ameryki jest dalece bardziej zaawansowana niż choćby ta zaangażowana w żeglarstwie olimpijskim. Precyzyjny harmonogram i wgląd na prognozy pogody pozwolił w Barcelonie pokazać kilka wyścigów na żywo bez nawet sekundy opóźnienia. 

Puchar Ameryki – Co dalej? – Dlaczego tak trudno zdobyć Puchar Ameryki?

Puchar Ameryki trwa już 173 lata. Przez pierwsze 130 lat nikt nie był wstanie odebrać tego najcenniejszego trofeum w żeglarstwie Amerykanom z New York Yacht Club. Tylko cztery nacje zdołały wywalczyć dotychczas ten cenny skarb. Puchar Ameryki jest trudny do wygrania, bo jest niesprawiedliwy. Niemal wszystko ułożone jest pod Obrońcę Pucharu(Defendera). Aktualny posiadacz Pucharu akceptuje lub nie pierwszego pretendenta (Challenger of Record), z którym musi czynić najważniejsze ustalenia dotyczące przyszłego formatu regat (w 37. Finale trzeba było na przykład ustalić obecność w regatach kobiet i młodzieżowców). Kolejną korzyścią Obrońców jest ustalenie zasad zawodów, wybór klasy jachtów i miejsca regat, szczegółów dotyczących narodowości członków załóg (dawniej dopuszczani byli tylko obywatele danego kraju, z którego pochodził syndykat). Ponadto Obrońcy są także organizatorami całego wydarzenia. Zatwierdzają skład sędziowski itd. Ważnym przełomem w historii Pucharu było choćby złamanie zapisu z aktu początkującego zasady Pucharu (Deed of Gift) mówiącym o tym, że bronić Pucharu może „kraj mający dostęp do morza”. Gdyby nie grube miliony dolarów i najlepsi prawnicy., Szwajcarzy pod wodzą Ernesto Bertarelliego nigdy nie zapisaliby się w historii tej najstarszej rywalizacji w nowożytnym sporcie. 

Uważni obserwatorzy wskazują, że w tegorocznej kampanii America’s Cup kluczowym elementem decydującym o sukcesie mógł być fakt, iż Nowozelandczycy mieli najwięcej czasu na optymalny dobór hydroskrzydeł podczas finałowej rozgrywki. Kiwis sprawdzając się w bezpośredniej konfrontacji w pierwszej fazie Louis Vuitton Cup ocenili swój i rywali potencjał. Następnie obserwując wyniki i parametry rywali podczas całej rundy LVC mieli szansę na wybór zestawu foili, które lepiej sprawdziły się w wielkim finale. Nikt oczywiście nie zakwestionuje niebywałego talentu Petera Burlinga i jego ekipy, którą Sir Ben Ainslie nazwał „najlepszą w historii Pucharu Ameryki”.   

Jedno jest pewne. Puchar Ameryki ma się bardzo dobrze! Nowozelandczycy nie zwlekają zbytnio z terminem przeszłej obrony, Brytyjczycy praktycznie nie przerywają przygotowań do przyszłej batalii, podobnie jak Team Alinghi. Światowa widownia telewizyjna była ogromna, tak samo jak zainteresowanie kibiców w perle Morza Śródziemnego.

W Polsce regaty na żywo lub z niewielkiego odtworzenia pokazywały TVP Sport i Eurosport. Wielu rodaków wybrało się do Barcelony, żeby na miejscu posmakować historycznej atmosfery Louis Vuitton 37th America’s Cup. Jedno się nie zmienia THERE IS NO SECOND – do historii przechodzi tylko zwycięzca… A czempion ustala swoje prawa. Inni mogą tylko podziwiać i robić wszystko, żeby znaleźć się na jego miejscu. Dlatego Puchar Ameryki tak mocno nas przyciąga.   

Tekst Paweł Paterek, zdjęcia America’s Cup.

 

Autopromocja