Najnowszy katamaran z francuskiej stoczni Lagoon nosi oznaczenie SIXTY 5 i jest drugim co do wielkości modelem po flagowym SEVENTY 7. Choć jest krótszy o około 12 stóp, wygodą prawie wcale nie ustępuje starszemu bratu. A co najważniejsze, architektom i designerom jachtu udało się zadbać zarówno o jego komfort, jak i osiąganie dobrych parametrów nautycznych.
Lagoon Sixty 5 pomimo swojej wielkości, dawał się zupełnie łatwo prowadzić.
Jedną z naszych największych „bolączek” w czasie przymusowego lockdownu trwającego, bądź co bądź prawie 3 miesiące, był kompletny brak możliwości testowania nowych konstrukcji pływających. W styczniu, w czasie targów w Duesseldorfie dostaliśmy sporo zaproszeń na próby wodne ciekawych premierowych jachtów żaglowych i motorowych, które jak zwykle miały odbyć się na wiosnę. Niestety pandemia pokrzyżowała plany nam i producentom, którzy w swoich założeniach marketingowych na nowy sezon nautyczny uwzględniają i doceniają uwagi oraz oceny branżowych specjalistów-dziennikarzy. Tak więc, kiedy tylko nadarzyła się okazja i otrzymaliśmy nowe zaproszenie, bez zbędnego namysłu ruszyliśmy do La Rochelle, aby wypróbować najmłodszy projekt lagoona, modelu SIXTY 5.
Design i wygląd zewnętrzny
Lagoon SIXTY 5 jest drugim co do wielkości katamaranem, który powstał w tej francuskiej stoczni. Jak to często bywa, zostało w nim zastosowanych wiele rozwiązań, które sprawdziły się w większej flagowej jednostce SEVENTY 7. Jeżeli spojrzymy na oba katamarany z boku łatwo dostrzeżemy wiele podobieństw, rysunków linii kadłubów oraz pokładów, z zachowaniem oczywistych proporcji. Zresztą, jest to świadomy zabieg wynikający ze stylistycznych założeń, nadających wszystkim lagoonom rys podobieństwa, takiego swoistego DNA. SIXTY 5 ma oczywiście podobną, lekko kanciastą sylwetkę z wyraźnie zaznaczoną kwadratową w kształcie nadbudówką górującą nad linią pokładów, zwieńczoną od góry dużym flybridgem.
Maszt posadowiony jest na niej, mniej więcej w samym środku długości jachtu i podparty od dołu pilarsem przechodzącym przez wnętrze kokpitu centralnego. Jacht jest na tyle duży, że łatwo było na nim opracować wiele różnych możliwości zabudowy, szczególnie jeśli idzie o dolne pokłady sypialne. My mieliśmy podstawiony do testów egzemplarz wykonany chyba w najbardziej komfortowej wersji z czterema kajutami i czterema łazienkami. Ale można zamówić go także w maksymalnym układzie sześciu kajut, każda z własną łazienką, zapewne bardziej pod kątem firm czarterowych. SIXTY 5 imponuje przede wszystkim wielkością powierzchni wszystkich pokładów, które zapewniają załodze ponad 200 m2 przestrzeni życiowej! Tej wielkości apartament na lądzie robi wrażenie, a co dopiero na pływającym jachcie ograniczonym swoimi gabarytami.
Na otwartym pokładzie
Dek, to właściwie konstrukcja dwupokładowa, obejmująca pokład główny oraz wyniesiony ponad nim flybridge. Obydwa są miejscami na jachcie, przeznaczonymi do spędzania większość czasu w trakcie wielodniowego rejsu. Czy płyniemy po morskich szlakach czy stoimy w marinie lub na kotwicowisku, mamy zapewniony komfort i wygodę na wysokim poziomie.
Przyznać muszę, że najbardziej spodobało mi się pływanie na górnym pokładzie. Mamy na nim miejsce do wypoczynku i biesiadowania na otwartym powietrzu, ale pod daszkiem o lekkiej konstrukcji, który osłania praktycznie cały flybridge. Jednak największe wrażenie robi „maszynownia” jachtu, czyli dwie sterówki położone z przodu w rogach pokładu oraz świetnie wyposażona żeglarska „deska rozdzielcza”, do której doprowadzone są wszystkie liny fały, szoty i regulacje oraz zamontowane na niej potężne elektryczne kabestany. Jest tam dużo miejsca na wygodną obsługę wszystkich elementów ruchomych na jachcie. Katamaran jest raczej za duży na planowanie żeglugi solowej, choć przy współczesnej technice i technologii można sobie wyobrazić i taką opcję, choć z pewnością nie będzie to łatwe.
Funkcjonalnie rozplanowana część wypoczynkowa oczywiście zachęca do stałego przebywania na górnym pokładzie, tym bardziej, że mamy tam mały dobrze wyposażony w lodówkę i grilla kambuz oraz bardzo wygodne kanapy (o zmiennej konfiguracji oparć i siedzisk) wokół eleganckiego drewnianego stołu na co najmniej 10 – 12 osób.
Z górnego pokładu po zgrabnych schodkach schodzimy na pokład główny, który swoją przestronnością i funkcjonalnością zadowoli najbardziej wybrednych. Mamy do wyboru: duży otwarty kokpit rufowy, który może być wyposażony dodatkowo w mały kambuz do przebywania pod dachem, ale na otwartym powietrzu, dalej kokpit główny, czyli mesę/salon o powierzchni około 30 m2 w zamykanej nadbudówce, w którym jest oczywiście miejsce na kącik nawigacyjny i olbrzymie wygodne kanapy wypoczynkowe lub całkowicie otwarty pokład dziobowy z komfortowymi siedziskami i sunpadami. Wszystkie trzy części połączone są szerokimi płaskimi półpokładami na zewnątrz nadbudówki lub przejściem przez salon i drzwi w jej przedniej ścianie. Nie ma przy tym żadnych wystających z podłogi elementów, mogących sprawiać niebezpieczeństwo potknięcia się. Trochę tylko zabrakło mi handrelingów do trzymania się w trakcie ewentualnej płynięcia po falach. W końcu taki jacht zachęca do żeglugi bez ograniczania się, nawet po najtrudniejszych szlakach morskich i oceanicznych.
We wnętrzu
Ciekawie rozplanowano zejściówki na dolne pokłady oraz ich zabudowę. Jedna zejściówka zlokalizowana jest w otwartym kokpicie rufowym tuż przy drzwiach do kokpitu głównego. W testowanym egzemplarzu prowadziła do dużego kambuza czy raczej kuchni z małą jadalnią, zaplanowanych w tylnej części lewego pływaka. Pozostałe trzy znajdowały się wewnątrz nadbudówki i łączyły z kajutami sypialnymi załogi.
Dwie kajuty w prawym kadłubie miały oddzielne wejścia i nie było między nimi bezpośredniej komunikacji. Obie miały własne duże łazienki z wydzielonymi kabinami prysznicowymi oraz WC. Tylna, przeznaczona dla właściciela miała zastosowany ciekawy patent, mianowicie dodatkowe wyjście bezpośrednio do kokpitu rufowego. We wszystkich było wystarczająco dużo szafek ubraniowych i innych niezbędnych schowków oraz bakist.
W lewym natomiast, były dwie kajuty z własnymi łazienkami, jedna dla gości, druga dla skippera (z łóżkiem piętrowym), przy czym można było przejść przez wszystkie pomieszczenia od kajuty dziobowej do kuchni w tyle pływaka. W kajutach duże szerokie łóżka położone są w poprzek kadłubów. Wszędzie oczywiście zapewniona jest pełna wysokość stania powyżej 200 cm.
Takielunek
Potężny maszt, noszący 272 m2 powierzchni ożaglowania, wsparty jest na centralnie położonym pilarsie, przechodzącym przez kokpit centralny do ramy konstrukcyjnej. Utrzymywany jest przez parę want głównych oraz parę want kolumnowych i usztywniany na boki dwoma parami krótkich salingów z olinowaniem diamentowym. Od przodu natomiast mamy trzy sztywne sztagi z rolerami przednich żagli, mocowanymi do belki konstrukcyjnej łączącej oba kadłuby. Jest to powszechnie stosowany sposób w większości wielokadłbowców, choć mamy tutaj małą w różnicę w zastosowanym owantowaniu.
Jak już w/w wszystkie liny, fały, szoty i regulacje doprowadzone są w jedno miejsce do przedniej części flybridge’a.
Na próbach wodnych
Przyznać muszę, że prowadzenie tak dużego i ciężkiego katamarana, jest mocnym przeżyciem i różni się od doświadczeń znanych z mniejszych tego typu jednostek. Steruje się lekko, gdyż mamy odpowiednie przełożenia hydraulicze w układach, ale jacht zachowuje się zupełnie inaczej niż mniejsze i lżejsze katamarany. Szczególnie trudno przyzwyczaić się do jego opóźnionych reakcji w trakcie żeglugi przy słabszym wietrze i niższych prędkościach, kiedy w pierwszym momencie ma się wrażenie, że zupełnie nie słucha naszych ruchów kołem sterowym. Ale okazuje się, że jego masa i duża inercja nie przeszkadza w wykonywaniu wszystkich manewrów, tylko trwa to dłużej. Po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić i przypadkiem nie panikować.
Zresztą mieliśmy nieodparte wrażenie, że jacht ten raczej ma służyć żeglarzom nastawionym przede wszystkim na komfortowe i wygodne przebywanie w dobrym towarzystwie na wodzie. A do obsługi i pracy żeglarskiej tacy miłośnicy sportów wodnych zatrudniają profesjonalną załogę, dla której przewidziano nawet zupełnie komfortową kajutę.
Przyznam jednak, że jacht zachowywał się zupełnie przyzwoicie pod względem nautycznym, szczególnie gdy powiało trochę więcej wiatru. Pod koniec testu było go nawet 15 w, a nasza szybkość pod przednim sztakslem code „0” osiągnęła prawie 8 w na wiatr. Optymalny kąt w żeglowaniu kursem „ostrym” wynosi około 53 stopni, co jest wynikiem więcej niż dobrym dla tej klasy jachtów. Niestety, nie mieliśmy możliwości ocenić zachowania się katamarana na fali, ale w testowanych warunkach żegluga była komfortowa i wygodna.
Jak nam się podobał
Lagoon SIXTY 5 to luksusowo wykończony i wyposażony katamaran, do komfortowej żeglugi w każdych warunkach morskich i oceanicznych. Myślę nawet, że najlepiej sprawdzi się w wielodniowej wędrówce po wodnych szlakach. Choć pewnie dla wielu żeglarzy nie mających takich ambicji będzie wspaniałym pomysłem na organizację krótkich „imprezek” na wodzie. Według certyfikatu CE może nim w pewnych warunkach żeglować nawet 40 osób! Mimo wszystko nie polecamy tego prawdziwym żeglarzom. Na tak luksusowo wyposażonym jachcie trudno doszukać się jakichkolwiek wad, choć może przydałby się np. zamontowanie uchwytów-relingów w daszku nadbudówki. To tylko pomoże w bezpiecznym przechodzeniu na dziób, a w niczym nie popsuje designu i wyglądu. A tak, poza tym, to tylko ruszać na podbój mórz i oceanów, o ile oczywiście stać nas na taki luksus.
Lagoon SIXTY 5
Dane techniczne:
Całkowita długość kadłubów | 20,55 m |
szerokość | 10,07 m |
zanurzenie | 1,55 m |
masa | 40 t |
zbiornik wody | 2 x 500 l |
zbiornik paliwa | 2 x 650 l |
powierzchnia żagli | 272 m2 |
maks. moc silnika | 2 x Volvo Penta D4 2 x 175 KM/2 x 129 kW |
liczba kabin | 4 – 6 |
liczba miejsc do spania | 8 – 12 |
projekt | VPLP Design/Patrick le Quément/Nauta Design |
producent | Lagoon |
cena (4 kabiny) | od 1 825 300,00 euro (plus VAT) |
kategoria CE | A14/B18/C24/D40 |
więcej | www.cata-lagoon.com |
Tekst Stanisław Iwiński, zdjęcia Nicolas Claris/materiały prasowe stoczni i Stanisław Iwiński