Charlie Dalin na jachcie IMOCA 60 „MACIF Santé Prévoyance” wygrał dziesiąte jubileuszowe regaty Vendée Globe. Francuski skiper ustanowił nowy rekord tych zmagań. Okrążył świat non stop, bez zawijania do portów, bez pomocy z zewnątrz w czasie 64 dni 19 godzin 22 minut i 49 sekund, ustanowił nowy, imponujący rekord, pobijając rekord Armela Le Cléac’ha (74 dni i 3 godziny w 2016 r.) o 9 dni i 8 godzin. Dalin ustanowił także trzy rekordy (równik – Przylądek Dobrej Nadziei, Przylądek Dobrej Nadziei – Przylądek Leeuwin, równik – Les Sables d’Olonne).

„Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – Charlie Dalin niemal fruwał w emocjach na mecie w Les Sables d’Olonne – Nigdy w życiu nie przeżyłam czegoś takiego, nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego. To najpiękniejsza meta w mojej karierze. Marzyłem o tym Vendée Globe 2024 już następnego dnia po edycji 2021. Przez cztery lata walczyliśmy z zespołem, ciężko pracowaliśmy, myśląc o tej super łodzi jak ją rozwijać. Każdy dał z siebie wszystko, aby mieć tak idealną łódź. Wszyscy członkowie mojej drużyny są mistrzami świata, mam klejnot w rękach”.  

Charlie Dalin przeżył w tym wyścigu wiele emocjonujących chwil, jeśli chodzi o zmiany pozycji w rankingu. Pierwszego dnia po rozpoczęciu rywalizacji przez jeden dzień był liderem. Tydzień później jest już na 27. pozycji, bo na ryzykowny manewr zdecydował się Jean Le Cam, który wyprzedza w tym czasie Dalina o 330 Mm (to największa strata obecnego zwycięzcy do innego lidera w tym wyścigu).

Od równika już pędzi. Ustanawia rekord trasy tych regat do Przylądka Dobrej Nadziei. Dnia 4 grudnia 2024 w obliczu silnego niżu większość skiperów wybiera trasę bardziej na północ. Dalin i Sébastien Simon robią inaczej i zyskują znaczną przewagę nad resztą stawki. Do Przylądka Leeuwin żegluje w rekordowym tempie.

17 grudnia 2024 roku traci pozycję lidera na rzecz dwóch najbliższych rywali. 30 grudnia 2024 roku odzyskuje prowadzenie i nie oddaje go do mety. Dalin spędził najwięcej czasu z całej floty Vendée Globe 2024/25 na pozycji lidera (ogółem 42 dni). Pokonał 27 668 mil rzeczywistego dystansu ze średnią prędkością 17,79 węzła

 Nie można powiedzieć, że Charlie Dalin był przez jakąś część tego wyścigu zrelaksowany, bo przez wszystkie dni rywalizacji kontrolował swoją łódź, taktykę, ale także poczynania rywali z naukową wręcz precyzją. Jednak Północny Atlantyk to była koncentracja na całego. Doświadczony i oczytany z historią Vendée Globe żeglarz wiedział, że na ostatnich setkach mil przed Les Sables d’Olonne wiele się wydarzało w dziejach tych regat. Każdy taktyczny błąd, źle odczytana prognoza pogody czy też lepsza strategia rywala albo też awaria techniczna lub kolizja ze statkiem rybackim (których w tym rejonie jest sporo), szybko może rozwiać sen o zwycięstwie.

Yoann Richomme na „PAPREC-ARKÉA” napierający na Dalina przez dużą część trasy w końcówce sporo stracił, ale też postanowił bezpiecznie dotrzeć do portu przeznaczenia i jest wolniejszy od zwycięzcy o prawie dobę. Niemniej, Yoann Richomme „PAPREC-ARKÉA” jest także wielkim bohaterem tego wyścigu.  Rodak Dalina zrobił wszystko, aby nie wypaść ani na moment z walki o zwycięstwo.

Żeby dopłynąć do Les Sables d’Olonne w takim tempie trzeba było ostro walczyć od pierwszych mil tego wyścigu. Tutaj nie było miejsca na „rozpędzanie się”. Każde dziesiątki mil stracone na nieco mniej forsowną żeglugę sprawiały, że wylatywało się z walki o końcowe zwycięstwo. Wszystko to pokazuje ranking. Trzeci w stawce Sébastien Simon na „Groupe Dubreuil” stracił do lidera ponad 800 Mm. Całą resztę stawki dzieli od zwycięzcy pół oceanu, a niektórych cały ocean! A trzeba pamiętać, że w tym gronie jest wielu przedwyścigowych faworytów. Jak dotąd z floty czterdziestu jachtów Vendée Globe wycofało się sześciu żeglarzy. 

Jeszcze przed przekroczeniem linii mety obu wspaniałych kapitanów komplementował Alain Leboeuf, prezes Vendée Globe: „Do samego końca był to wspaniały pojedynek, który zafundowali nam Charlie i Yoann. Obaj niewątpliwie przekroczyli swoje granice. Ich walka doskonale ilustruje piękno tej samotnej rywalizacji. Charlie podczas tych zmagań pobił wiele rekordów i przełamał kilka ważnych barier. Szczególnie mocno zaryzykował na Oceanie Indyjskim, ale to wszystko opłaciło się i dało świetne efekty”.

Dziesiąte regaty Vendée Globe były rekordowe pod względem frekwencji. Okazały się także rekordowe pod względem możliwości człowieka i szybkości łodzi. Jeden człowiek i jeden jacht wciąż tworzą legendę tego kultowego wyścigu. Jeden człowiek, wyposażony w najnowszą wiedzę, doświadczenie i know how zbieranych przez lata w tym wyścigu oraz jeden jacht, dopracowany niemal idealnie w ramach przepisów klasy IMOCA. Na razie jest jeszcze jedno zasadnicze ograniczenie (także ze względów bezpieczeństwa) czyli brak sterów w kształcie odwróconej litery T, dające pełną lewitację nad wodą. Gdy ta bariera zostanie pokonana oblicze klasy IMOCA może się zmienić zasadniczo. 

Nowe technologie i nowe konstrukcje IMOCA 60 z hydroskrzydłami napisały nowy rozdział w legendzie tych regat. Z wielkim udziałem doświadczonych, zdeterminowanych, utalentowanych, ambitnych, odważnych i fachowych żeglarzy.  

Tekst Paweł Paterek, zdjęcia IMOCA class.

 

Autopromocja