W końcówce regat Vendée Globe mamy pojedynek najszybszej dwójki Charlie Dalina na „MACIF Santé Prévoyance” oraz Yoanna Richomme na „PAPREC-ARKÉA”. Wydaje się raczej pewne, że wśród nich jest przyszły zwycięzca wyścigu. Każdy ich błąd może jednak wykorzystać trzeci w stawce – Sébastien Simon na „Groupe Dubreuil”.
Obecny lider Charlie Dalin w poprzednich regatach Vendée Globe zajął drugie miejsce. Chociaż linię mety przekroczył najszybciej z całej floty. Jednak po otrzymaniu rekompensaty czasowej za pomoc innemu żeglarzowi zwycięzcą został Yannick Bestaven. Teraz jest szansa na wielki i bezapelacyjny triumf Dalina. Ale jak mówi stare powiedzenie w tym wyścigu; „żeby wygrać Vendée Globe, trzeba go najpierw ukończyć”.
Charlie Dalin ma jeszcze do pokonania mniej niż 1 500 Mm w drodze na metę w Les Sables-d’Olonne. Yoann Richommejest drugi tracąc do prowadzącego około 200 mil. Nie można jednak powiedzieć, że wyścig się skończył, bo historia tych zmagań pokazuje, że do końca rywalizacji może się jeszcze bardzo dużo wydarzyć.
Yoann Richomme docenia fach kolegi; „Byłbym szczęśliwy, gdyby Charlie wygrał. Myślę, że na to zasłużył. Uważam, że scenariusz ostatnich regat Vendée Globe był dla niego niesprawiedliwy i zasłużył na zwycięstwo. Jeśli uda mu się wygrać, będę szczęśliwy, ale nie zamierzam mu tego oferować”. Walka jeszcze trwa: „Zobaczymy, co się stanie, gdy przejedziemy przez wyż azorski – Charlie powinien zwolnić nieco bardziej niż ja, ale to może nie wystarczyć, by zniwelować różnicę. Ale końcówka zapowiada się trochę nieciekawie pod względem pogody, z lekkim wiatrem i nie wiem, cały czas szukam okazji, ale nie jest to łatwe.”
Skiper „PAPREC-ARKÉA” doskonale zdaje sobie też sprawę, że forsowanie przed metą „zmęczonych” już łodzi IMOCA 60 wiele razy kończyło się fatalnie. Złamanie masztu, utrata kilu lub inna poważna awaria na kilkaset mil przed metą byłaby szczytem pecha. A podobne przypadki już się zdarzały. Najbardziej zacięta i bezpośrednia walka pomiędzy Charlie Dalinem a Yoannem Richomme trwała do tej pory od 25-dni i zapowiada się jeszcze przez ponad tydzień.
L
Do tej pory Charlie Dalin może poszczycić następującymi sukcesami;
2024: zwycięstwo w New York Vendée – Les Sables d’Olonne,
2023: zwycięstwo w Rolex Fastnet Race,
2022: zwycięstwo w Vendée Arctique,
2020: drugie miejsce Vendée Globe,
2019 zwycięstwo w Transat Jacques Vabre, 2015, 2016: drugie miejsca w Solitaire du Figaro.
Tekst Paweł Paterek, zdjęcia IMOCA CLASS
Poprzednie informacje:
Vendée Globe 2024/25 – kiedy dopłyną do mety?
Najtrudniejsze i najbardziej ekscytujące regaty samotników dookoła świata powoli zbliżają się do ostatecznego rozstrzygnięcia. Pierwsi zawodnicy Vendée Globe spodziewani są w Les Sables d’Olonne w przyszłym tygodniu. Kolejni oczekiwani będą na mecie przez cały styczeń i luty, a linia zostanie zamknięta 7 marca 2025 r.
Oto lista pierwszych 5 sterników (w nawiasie przewidywany termin przybycia na metę):
– Charlie Dalin (MACIF Santé Prévoyance): pomiędzy 14-15 stycznia 2025
– Yoann Richomme (PAPREC ARKÉA): pomiędzy 14-15 stycznia 2025
– Sébastien Simon (GROUPE DUBREUIL): pomiędzy 16-18 stycznia 2025
– Thomas Ruyant (VULNERABLE): pomiędzy 21-23 stycznia 2025
– Paul Meilhat (Biotherm): Between pomiędzy 21-23 stycznia 2025
Komisja regatowa publikuje codzienne ETA (szacowany czas przybycia). Szacunki te są podawane wyłącznie w celach informacyjnych i mogą ulec zmianie do ostatniej chwili.
Wcześniejsze informacje
Vendée Globe 2024/25– ciągłe zmiany lidera, pierwsza rezygnacja
Pierwsze osiem dni rywalizacji regat Vendée Globe streściły się do wielokrotnych zmian lidera wyścigu i wyboru przez skiperów najskuteczniejszej drogi przejścia Północnego Atlantyku.
Słaby wiatr na starcie i w miarę równe warunki sprawiły, że flota Vendée Globe żegluje bardzo „skondensowana”. Nikt wyraźnie nie odskoczył, ale też liderzy sukcesywnie budowali swoją przewagę nad czerwonymi latarniami wyścigu. Najbardziej zaryzykował wielki weteran Jean Le Cam wybierając drogą najbliżej brzegów Afryki. Francuz poszedł na całość i zdecydował się na minięcie Wysp Zielonego Przylądka od wschodniej strony. Układ wiatrów w tej części Atlantyku sprawia, że już od wielu lat wszyscy uczestnicy wyścigów dookoła świata decydują się na zachodni kurs w kierunku brzegów Brazylii. Ostatni pamiętny manewr przejścia Oceanu Atlantyckiego blisko czarnego lądu odnotowaliśmy podczas regat Volvo Ocean Race 2012/13. Wówczas to późniejszy zwycięzca całych regat jacht „Groupama 4” dowodzona przez Francka Cammasa obrał kurs bliżej Afryki i na etapie do Kapsztadu był trzeci.
Jean Le Cam na swoim nowym (ale bez hydroskrzydeł) IMOCA 60 „Tout commence en Finistère- Armor Lux” zagrał brawurowo zdając sobie jednak sprawę, że w okolicach równika dziać się będą różne dziwne rzeczy. Kto tam „zaparkuje” sporo straci. Kto tam zyska zbuduje przewagę, o którą później trzeba walczyć w dużo trudniejszych warunkach. Jedynym, który zdecydował się pójść w ślady Le Cama jest Conrad Colman na „MS Amlin”.
Resztę stawki prowadzą, będąc bardzo blisko siebie: Sam Goodchild na „VULNERABLE” i Sébastien Simon na „Groupe Dubreuil”. Wielcy faworyci sprzed startu też nie odpuszczają. Charlie Dalin na „MACIF Santé Prévoyance”, Jérémie Beyou na „Charal” i Yoann Richomme na „Paprec Arkéa” wciąż nie tracą znaczącego dystansu do ścisłej czołówki.
Pierwszym skiperem, który musiał zrezygnować z rywalizacji był Maxime Sorel na jachcie „V and B – Monbana – Mayenne”. Problemy techniczne z górną częścią szyn grota, a następnie kontuzja kostki sprawiły, że francuski żeglarz zmuszony został skierować swoją łódź do portu na Maderze.
Tekst Paweł Paterek, zdjęcia IMOCA Class.